Niektórzy rodzice mają większe sekrety...
Ten ważny dzień dla ostatnich klas liceum. Pierwszy dzień ostatniego roku w szkole Beacon Hills High School. Nie najważniejszy oczywiście. Ale to dopiero jutro. Pierwszy dzień czwartej klasy. Dziś jeszcze są wakacje. Szczególnie dla Szeryfa Stilinskiego, który właśnie wypełnia raporty przy kuchennym stole.
Jest już póżno, Stiles albo odrabia lekcje albo już śpi. Nagle dzwoni telefon szeryfa. To Melissa, mama Scotta. Najlepszego przyjaciela Stilesa.
-Halo?- słychać głos Melissy.
- Cześć, ja..
-Musisz szybko przyjechać do szpitala, mam nocną zmianę. - przerywa mu szybko i rozłącza się.
Szeryf pozbierał dokumenty i schował w sejfie, aby Stiles przypadkiem sie do nich nie dobrał.
Ma jednak przeczucie że nawet sejf to pikuś dla jego syna.
Piętnaście minut póżniej Stilinski jest już przy recepcji w szpitalu i rozmawia z Melissą.
-Co takiego ważnego się stało że chciałaś żebym przyjechał?- spytał po minucie milczenia. Melissa wahała się przed czymś
-Jakaś kobieta przywiozła do szpitala pewną piętnastolatkę. I... nazywa się Maddie Stilinski.
-Cholera- powiedział szeryf ledwo słyszalnie- gdzie... gdzie ona jest?
- W siedemnastce. Ma skręconą kostke. Kim ona jest?
-Nie tu. Chodźmy w jakieś zaciszne miejsce, znając Stilesa pewnie podsłuchał naszą krótką rozmowę przez telefon i się tu gdzieś kręci.

Tak było. Stiles razem z Malią stali pod szpitalem. Teraz kiedy mieszkali razem wszędzie chodzili we dwoje. Może zostało im jeszcze parę miesięcy do osiemnastki, ale ani tata Stilesa, ani tata Malii nie mieli nic przeciwko temu.
-Po co tu tak stoimy?- spytała dziewczyna
- Mój tata rozmawiał z mamą Scotta, a potem natychmiast tu przyjechał. Coś musiało się stać.
- Co właściwie słyszałeś z tej rozmowy?
-Nic. To znaczy... wszystko. To znaczy... na tyle dużo żeby ich śledzić. Kiedy mój tata wyjdzie zarzucę go pytaniami. To zawsze działa, powie mi wszystko.- wyszczerzył się w podstępnym uśmiechu, a Malia przewróciła oczami.
***
-A więc Maddie to twoja... córka? Siostra Stilesa?- spytała Melissa gdy już byli sami w kostnicy szpitalnej. Najbardziej zaciszne miejsce w całym szpitalu i w dodatku nikt nigdy sam z siebie tam nie wchodzi.
-Tak- wiedział jakie pytanie zaraz nastąpi.
-Czemu mieszka u twojej siostry?- właśnie to pytanie. Szeryf westchnął i zdobył się na to żeby powiedzieć o wszystkim. W końcu Melissa to była jedna z nielicznych osób, ktorym mógł zaufać.
-Wiesz... Odkąd pamiętam Stiles i Maddie mieli fotograficzną pamięć. Cokolwiek przeczytali, usłyszeli lub zobaczyli zapamiętywali to. I zawsze pamiętali. Wiąże się to z tym że naprawdę szybko się uczyli i mieli bardzo błyskotliwe pomysły i rozwiązania. Maddie miała cztery lata, a Stiles siedem. Wymyślili sobie zabawę że skoczą z dachu na spadochronach z prześcieradeł. I zrobili to. Skoczyli. Maddie wpadła w krzaki, ale... - tu na chwilę urwał- Stiles spadł na chodnik, bo udało mu się trochę przelecieć. Nie wiem jakim cudem. Razem z jego pamięcia zniknęła umiejętność zapamiętywania. Do teraz nie pamięta niczego z przed wypadku. Siedem lat do tyłu.
- I musieliście ich rozdzielić.
- Tak. Oni dwoje razem to była mieszanka wybuchowa. Tak było bezpieczniej, a Stiles nie miał nam tego za złe, bo jej nie pamiętał. Ale Maddie to całkiem inna historia. Nienawidzi nas. Mnie. Nawet nie wie o śmierci Claudii...
***
- Stiles, jest po dwudziestej trzeciej. Zimno mi, jestem śpiąca. No proszę cię!- Malia miała już dość stania tam i czekania na nic.
-Sama chciałaś iść ze mną. Na nic nie nalegałem.
-Wolisz żeby twoją bronią była twoja dziewczyna, Kojotołak, czy kij baseball' owy twojego taty?
- Nie ruszam się z tąd dopóki się czegoś nie dowiem- nie chciał odpuścić, za nic. Malia też. Podeszła do niego, obróciła w swoją stronę, zarzuciła ręce na jego szyję i pocałowała go. Stiles odwzajemnił to i objął ją w talii. Udało się. Stiles pojechał z Malią do domu. Po jakiejś godzinie oboje już spali. Malia miała głowę na jego ramieniu, a on ją obejmował ramieniem. Tak było najlepiej.
-Okay, więc czas zacząć pierwszy dzień ostatniego roku w liceum.- powiedział Scott do Kiry. Stali przed wejściem do szkoły i czekali na resztę. Na Lydię, Malię, Stilesa. Mieli to zrobić razem. Przekroczyć próg szkoły ostatni raz drugiego września.
Dziesięć minut później wszyscy już byli na korytarzu i patrzyli na innych uczniów. Potem zabrzmiał dzwonek i poszli na lekcje. Stiles i Lydia na rozszerzoną chemię, Scott na biologie, a Malia na matmę.

Po pierwszej lekcji, na przerwie do szkoły weszła pewna dziewczyna. Młodsza od Scotta i reszty, to wiedzieli na pewno. Miała brązowe, falowane, lśniące włosy do ramion i niebieskie oczy. Była śliczna i, gdy wchodziła przez główne drzwi każdy chłopak gapił się na nią pomimo że utykała na jedną nogę. Była ubrana w jasne dżinsowe spodnie rurki i flanelową koszulę w kratkę z długim rękawem, a zapięty pod szyję guzik nadawał idealny kształt kołnierzykowi i modny wygląd całej kreacji.
Nie mogła być uboga bo miała wysokiej klasy beżowe buty na obcasie, podobne do tych Lydii. Do tego parę ładnych bransoletek, zegarek i naszyjnik z połową burgera (oczywiście sztucznego).
Zatrzymała się przy jednej z szafek, otworzyła ją i wyjęła torebkę od Vitaly' ego, zapewne z książkami. Gdy zamknęła szafkę i odwróciła się, zobaczyła Stilesa. Naprawdę wyglądało to jakby był tam tylko Stiles, choć obok niego stali także: Lydia, Kira, Scott i Malia. Dziewczyna prawie się potknęła widząc Stilinskiego, a potem szybko odwróciła się i odeszła.
-Dziwna laska- stwierdziła Lydia- ale ładna. Liam'owi by się spodobała. Stiles? Co jest? Co się tak tam gapisz?
Chłopak zamrugał kilka razy i odwrócił się do przyjaciół.
-Zdaje mi się że skądś ją znam... ale nie wiem może mi się wydaje
Po lekcjach Scott i Stiles zostali na trening Lacrosse, inni poszli już do domów. Po mocnym wycisku od trenera oni także już się zbierali. Stiles otworzył szafkę, aby wyjąć potrzebne książki, ale wypadła z niej zgięta karteczka.
-Co to? List od wielbicielki?- spytał Scott żartobliwie. Stiles rozłożył kartkę i przeczytał w myślach: "Przy bibliotece o 16:30. Maddie." Była 16:26. Zgiął kartkę i włożył ją do kieszeni.
-Umm... Scott, muszę znaleść w bibliotece potrzebną książkę. Jedź spotkać się z Lydią i powiedz jej że się spóźnię.
- No co ty, poczekam na ciebie.
- Nie, trochę mi to zajmie. Jedź do Lydii, spotkamy się u niej za jakieś pół godziny.
- Okay.- zgodził się Scott i poszedł w stronę wyjścia- Jakby coś to dzwoń.
***
- Co chcesz?- spytał Stiles. Maddie przez cały czas tylko stała i gapiła się w podłogę. Od czasu do czasu otwierała usta jakby chciała coś powiedzieć, ale potem je zamykała.
-Ja... Ty... Nie pamiętasz mnie? To ja Mad...
- Nie znam cię.- przerwał jej- Nigdy cię na oczy nie widziałem. Czego chcesz?
- Jak to? Stiles, nie pamiętasz spadochronów z prześcieradeł, ani nic takiego?
- Nie. Skończyłaś już? Muszę iść.- Stiles wydawał się trochę zmieszany. Kojarzył ją, ale nie wiedział z z kąd. W pewnym momencie zobaczył że po policzkach dziewczyny spływają łzy. Dopiero wtedy dostrzegł bliznę na jej twarzy. Czerwoną. dość dużą, bo zaczynała się parę centymetrów pod okiem, przechodziła przez cały lewy policzek i kończyła się przy kąciku ust. Wcześniej tego nie zauważył, musiała mieć dobry make-up. Łzy go pewnie zmyły.
- Czemu... Czemu płaczesz? Powiedziałem coś nie tak?- może faktycznie powiedział coś złego...
- Nie nic złego nie powiedziałeś. Przepraszam, myślałam że przez te jedenaście lat coś sobie przypomnisz, ale...
- To może ty mi przypomnisz?- Stiles podszedł bliżej o parę kroków. Maddie podniosła wzrok i ukazała duże niebieskie oczy.
- Jestem Maddie. I jestem twoją młodszą siostrą.
- Jaja sobie robisz? Nie mam siostry i nigdy nie miałem.- nie był tego do końca pewien
- Miałeś. I masz teraz. Nie dziwi cię że nie pamiętasz pierwszych siedmiu lat życia? Że u ciebie w domu jest jeden pusty pokój zamknięty na klucz? To mój pokój!- Maddie była zła. Miała już dość. Chciała mu przypomnieć. Chciała żeby znienawidził rodziców tak jak ona. Nie miała pojęcia że teraz już nie ma rodziców. Że jest tylko ojciec. I nikt więcej.- Wymyśliliśmy zabawę. Skoki z dachu z prześcieradłami w roli spadochronów. Eksperyment się nie udał, tobie tylko udało się przelecieć parę centymetrów, ale spadłeś na chodnik i straciłeś pamięć. Nic nie pamiętasz. Mnie też. Rodzice nas rozdzielili po tym co się stało, bo uważali że tak będzie bezpieczniej dla nas obu. Wysłali mnie do głupiej ciotki i mieszkam u niej od jedenastu lat. Szukałam cię przez cały czas. I znalazłam.
Wtedy to wróciło. Przebłyski wspomnień z przed lat, kiedy wchodzili na dach domu, skok. Po chwili pamiętał wszystko. Całe zdarzenie. I wiele więcej, pamiętał siostrę. Jak się bawili, dogadywali. Pomagali sobie i nigdy się nie kłócili. To wszystko wróciło. Ale jak? To było nie ważne, bo ją pamiętał, swoją siostrę, którą zawsze kochał i kocha teraz. I zawsze będzie kochał.
Podszedł niepewnie jeszcze bliżej, a Maddie nie wytrzymała i przytuliła go tak mocno że prawie zapomniał jak się oddycha. Stali tak bardzo długo przytuleni. W końcu Stiles odsunął się.
- Muszę iść.- powiedział- Już jestem spóźniony. Jutro spotkamy się w szkole.
- Okay. Do jutra.- powiedziała ocierając resztki łez z twarzy. Potem Stiles wyszedł z biblioteki, a Maddie została tam całkiem sama. O tej porze nikogo tu nie ma. Usiadła na krześle i uśmiechnęła się do siebie. Udało się. Poszło łatwiej niż się spodziewała...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! To moje pierwsze fanfiction. Mam nadzieje że się spodoba. Uwzględniłam tu coś co zawsze chciałam żeby miało miejsce w Teen Wolf. Mianowicie siostrę Stilesa. Chciałabym żeby ją miał w serialu. Na pewno napiszę ciąg dalszy... pozdrawiam xd